Barwna łąka.

Seth

- Znaczy idź. - poprawił i wziął dziewczyne na ręce. Kogoś już tak nosił... a Annie! No tak aż dwie ranne w jednym czasie w tak małym miasteczku.

//Nad ocean czy jezioro?//

Gość

//niech będzie nad jezioro ;]//
Chciała już zrobić krok do przodu, lecz zauważyła ze znalazła się na jego rękach, - ej... - zaśmiała się, - zapewniam cię że umiem chodzić - powiedziała. Po chwili zaplotła swoje ręce na jego szyi, - chcesz żebym sie przyzwyczaiła - zapytała uśmiechając się.

Seth

- Może i umiesz ale jesteś teraz "ranna". - wyszczerzył się w uśmiechu i ruszył po gips dziewczyny. - Jeszcze się przyda. - stwierdził zabierając go ze sobą i ruszajac w stronę jeziora.

//Jak możesz to załóż najlepiej nowy temat i napisz Wink

//

Lisa

Biegała w podskokach po łące i zrywała po drodze kolorowe kwiaty. Nareszcie wyrwała się tej głupiej dziewczynie co udawała jej opiekunkę. Nie było w sumie to takie trudno, ale pewnie jej się za to dostanie.

Gość

Szła razem z Renesnee po łące. Nie karała jej za zrywanie kwiatów ale próbowała ją dogonić. Tym samym chciała zacząć zabawę w berka. - Ha, złapię cię - krzykneła do dziewczynki w biegu.

Lisa

//Yy... Emily ale my się jeszcze nie znamy O.o xD//

Gość

//uznajmy, że ja jestem tą GŁUPIĄ opiekunką, ok?//

Lisa

//Niee... to taka tam osoba xd//

Gość

/buuu.... ale ja chcę... Bo się obrażę xD/

Lisa

//Ni! xD Nie zgadzam siemm ;P//

Gość

// no dobra. To tamto co napisałam się nie liczy //

Spacerowała i zobaczyła mała dziewczynkę biegającą po łące. Nie chciała jej przerywać zabawy. Przyglądała się jej.

Poezja

Wkłusowuję na łąkę. Obserwuję cały teren. Gdy widzę, że jest czysty, galopuję sobie i zapominam o całym świecie.

Christy

Spacerowała po łące wolnym krokiem. Usłyszała uderzenia kopyt o ziemię, więc od razu odwróciła głowę w stronę, z którego słyszała ten dźwięk. Zauważyła piękną, fryzyjską klacz. Patrzyła na Nią rozmarzonym wzrokiem. Zawsze kochała konie i chciała takowego mieć, ale wcześniej nie pozwalały jej na to fundusze i miejsce... Obserwowała klacz zatracona.

Poezja

W swoich marzeniach staję dęba. Dopiero gdy delikatnie dotykam kopytami podłoża otwieram oczy i jednym ruchem łba przerzucam grzywę na drugą stronę. Powoli otwieram oczy. Zauwarzam wpatrzoną we mnie dziewczynę. Powoli podchodzę do niej.

Christy

- Witaj śliczna. - zagruchała czule wyciągając ostrożnie rękę w kierunku klaczy. Nie chciała Jej wystrszyć i zapewne tak się stanie ale nadal była otumaniona. Robiła to przynajmnije powoli i ostrożnie, bez gwałtownych ruchów. Jakiś tam rozum w głowie jej został.