Dom na końcu miasta.

Noah

Skrępował sie nieco. Przysunął swe usta blizej do jej ucha - Mówili Ci już że jesteś piękna? - zapytał. Nie miał zamiaru jej podrywać, a raczej poprawić jeszcze lepiej humor.

Annie

-Owszem i kłamali- odpowiedziałą opierjać głowę na jego ramieniu.Kołysał się lekko i tak spokojnie.

Noah

- Kłamali? Nie jestem tego aż tak pewny. Piękniejszej dziewczyny nie widziałem... - mruknął ciepło. Nagle wzięła go chęć jej pocałowania, wiedział ze nie może. Ledwo co powstrzymywał się.

Annie

Westchnęła i przełknęła ślinę. Była smutna. Przymknęła oczy i było jej wszystko jedno. Świat się zawalił.

Noah

W jego przypadku, nic bardziej nie mogło sie zawalić. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy i pocałował delikatnie w usta. Odchylił się lekko, nie był pewien czy powinien właśnie teraz.

Annie

Spojrzała na niego szerokimi oczami i odsunęła się. Zamrugała parę razy. Przyłożyła dłoń do ust i nie wiedziała co zrobic ze soba. To wbrew wszystkiemu było przyjemne.

Noah

- Wybacz mi... Nie mogłem tego w sobie zatrzymać. - wyszeptał zdezorientowany. Oblizał swe wargi, oparł się o ścianę patrząc na nią niepewnie.

Annie

Zrobiła krok do tyu i chwyciła torebke.Wyciągnęła z niej łańcuszek i spojrzała na niego .Pierścionek zalśnił. Spojrzała na chłopaka i założyła wszystko spowrotem. -Nie mogę..-wyszeptała . Był jej cięzko.

Noah

- Rozumiem, teraz możesz wyjść zostawiając mnie samego... Przecież tak zawsze jest. - mruknął przymykając oczy. Zsunął się na kanapę.

Annie

-Nie to nie tak -powiedziała i zrobiła krok do przodu.-Lubie Cie i to bardzo,ale zaskoczyłes mnie..Nie chcę byś był kolejna osobą której zepsułam święta.

Noah

- Nie zepsułaś ich, raczej je uszczęśliwiłaś. Nie byłem zmuszon siedziec samotnie w czterech ścianach. Ty promieniejesz radością, tylko tego nie wiesz. Wmawiasz sobie, że wszystko psujesz, a tak nie jest.

Annie

-Ale Twoje uczucia.-powiedziała niepewnie-Ja w ten sposób wszystkich ranię.

Noah

- Ah... A ty dalej swoje. Moje uczucia się nie liczą, ja z nikąd sie pojawiłem i zepsułem wszystko. - wstał z kanapy, podszedł do niej. złapał jej dłoń i kolejny raz delikatnie pocałował - Prosze lepiej już idź, zanim zakocham sie bez końca.

Annie

Spojrzała mu w oczy i uciekła. Biegła zapłakana. Kochała Mike, ale to co się dzisiaj działo było paranormalne. Zostawiła mu swój nr telefonu.

Noah

Zrobił grymas na twarzy, schował w jakimś notesie jej numer komórki, sam zaś powędrował do łazienki. Po chwili znalazł sie w sypialni. Zasnął na łóżku.