Ławeczka

Annie

-Mike nie bierz tym razem winy na siebie .To ja , ja od samego początku.-załakał.-Wiedziałam, że to się tak skończy-powiedziała i wtuliła się w niego.

Naxod

Spojrzał na Annie smutno. Zapiszczał.
- To nie Twoja wina! Nie Twoja!

Mike

Chłopakowi to już nawet ten cały szkodnik nie przeszkadzał.
Ale to jest moja wina - powiedział. Rozumiem, ze byłaś zestresowana - dodał. Powinienem ci pomagać, a nie wszystko na twoją głowę zrzucać.

Naxod

- Właśnie blondasie! - warknął. - Nawet szczeniak pomagał, a ty sobie o kotkach myślałeś. A teraz w domu śmierdzi... - zakończył. - Aha jeszcze jedno - szkodnik przydaje się bardziej od ciebie! - wywarczał. No tu nie zaprzeczy.

Annie

Wtuliła się w niego mocniej spojrzała mu w oczy i wybuchła płaczem-Mike kocham Cię, ale ty mnie znienawidzisz..-powiedziała przez łzy.-To się znowu stało!- krzyknęła dławiąc się łzami. -Zamknij mnie w klatce.-teraz to już popadła w histerię.

Naxod

- Annie! - szczeknął głośno żeby się uspokoiła. Otarł się łepkiem o Jej rękę.

Mike

Ale co się stało - zapytała. Nie wiedział o co chodzi lecz jedna myśl mu przyszła do głowy lecz miał nadzieje, ze to nie to.

Annie

Wstała z ławki i upadła na kolana.Ryczała wszystko było jej jedno on ją teraz ostawi. Ale ona nic nie zrobiła-Zabij mnie- krzyknęła.

Mike

Chłopak rowniez padł na kolana.
Annie o co ci chodzi - zapytał. Przytulił się do niej.

Naxod

Zlizywał z twarzy Annie cieknące łzy.
- Nie płacz... - piszczał żałośnie, aż sam prawieże płakał.

Annie

-Ten nowy chłopak z miasta. On mnie pocałował -załkała -Mike zrozumiem jesli mnie zostawisz-krzyczała-ale uciekłam-Kocham Ciebie.-krzyczała dalej. Gdyby ją zostawił umarła by na śniegu

Naxod

A pies razem z Nią. Tak, to byłoby trafne. Pewnie leżałby tak długo i pilonował dziewczyny, że aż zamarzłby na śniegu razem z Nią.

Mike

Ja go zabije - powiedział wstając. Wziął w rękę jakiś gruby kij i złamał go na pół. Nawet nie wiedział, że tak potrafi. no tak nigdy nie był tak bardzo zazdrosny.

Annie

-Mike...! -zawyła w płaczu- nie zostawiaj mnie- krzyczała do niego nic nie widziała przez łzy-nie rób mu nic-poprosiła jeszcze .

Naxod

Zawarczał na chłopaka ostrzegawczo przybierając obronną pozycję. Był gotowy do ataku w obronie Annie gdyby zaszła takowa potrzeba.