Mieszkanie Lisy

Lisa

- Wybrał kogo chciał i tyle. Poza tym jakbyś nie wiedziała co myślę. - żachnęła się mrukliwie. Położyła sobie miśka na kolanach i bez większego sensu jeździła dłońmi po jego okrągłym brzuszku. Naprawdę musi wrócić do starego trybu życia. Nie pasuje już do innego i nigdy nie pasowała.

Annie

-Wszystko będzie dobrze, jeszcze zobaczysz.-powiedziała obserwując dziewczyne. Wsunęła jej do ust kostkę czekolady i tak samo uczyniła ze sobą. Co jak co ale Matt jakiego poznała o ile można tak to ując to nie ten sam o którym mówił Mike chociaż w głebi duszy czuła,że był wobec Lisy szczery w jakimś tam sensie. Spojrzała na ścianę i zamyśliła się. Jej zdaniem długo z tą blondi nie pobędzie, nie wyglądał na wielce szczęśliwego kiedy pojawiła się przy nim Lisa. Usmiechnęła się cwanie. Zobaczymy jeszcze.

Lisa

Gdy przełknęła ciężko kawałek czekolady spojrzała na dziewczynę. Skąd ten uśmiech? Co Ona kombinuje?
- Annie, o co chodzi? - zapytała stanowczo, patrząc na dziewczynę bardzo uważnie.

Annie

-O nic tak sobie wspominam tą całą sytuację.-powiedziała sięgając kolejny kawałek czekolady. Miała jakieś dziwne przeczucie, ale postanowiła pozostawić je dla siebie.

Lisa

- Ale dokładnie. - rzuciła wywracając oczami. Spojrzała na dziewczynę po raz kolejny bacznie. O co mogło chodzić? Ona nie myślała...

Annie

-Widziałam mimo tego całego półmroku jak na Ciebie patrzył. To nie był ten sam wzrok którym darzył blondynkę. Lis ja takie rzeczy już wyczuwam Wiem po MIku jak rózni potrafią być. Watpię by byłz nią szczęśliwy. Poza tym odniosłam wrażenie,że naprawdę było mu głupio, ale to tylko moje wrażenie.

Lisa

Machnęła lekceważąco ręką w tak zwykłym dla siebie geście.
- Trudno. Wybrał co wybrał. - odpowiedziała hardo. Oparła się z westchnieniem. - Chciałabym zadzwonić, napisać... Ale wiem, że byłoby to złe. Mam tylko nadzieję, że nic temu idiocie się nie stało. - mruknęła lekko się krzywiąc. Pocałunek może i jej się podobał, ale co z tego kiedy chciała to skończyć? I On raczej też. Nie jej wina, że tłumiła w sobie zbyt wiele emocji i w tamtej chwili nie myślała. To był wypadek... A przynajmniej tak sobie wmawiała. Przecież podświadomie chciała Mu coś zrobić. Westchnęła ciężko przecierając oczy.

Annie

-Wątpię by wybrał -mruknęła chywytając herbatę. Zaczęła bawić się szklanką. Może rzeczywiście to ona doszukiwała się szczęścia po doznaniu swojego. Spojrzała na nowiutki nabytek zdobiący jej dłoń. Tak ona i MIke na zawsze mieli byćrazem jak mówiła szatynka, ale przeciez ona sama też miała prawo coś czuć. A czuła,że drogi tych dwojga jeszcze nie raz się skrzyżują.

Lisa

- Wybrał nie wybrał Jego sprawa. Niech mnie w to już nie miesza. - warknęła nieco zirytowana. Zagapiła się w ekran telewizora jednak zaraz zmieniła program na inny. Czemu ciągle porównywała aktorów, każdego chłopaka do Niego? P a r a n o j a...

Annie

-Lisa jetses kobietą nie udawaj twardzielki-powiedziałą mrukliwie zabierając jej misia i sadzając go sobie na kolach chwytając za wyciągnięte łapki. -Mo0żesz udawać, ale prawdziwa miłośc nie przechodzi od tak.-dodała ciszej wpatrzona w złote oczy przytulanki.

Lisa

- Lata praktyki. - mruknęła pod nosem. Tak, zmiana na tym polegała. Zajmowanie się jedynie sobą. Resztę miała gdzieś tak jak oni ją. I dobrze. Zastanawiała się czasem czy jeszcze potrafi mieć właściwie prawdziwe uczucia.

Annie

Westchnęła cicho. Zobaczy się jeszcze, niczego nie można przesądzać.Upiła ponownie łyk herbaty i postanowiła się nią zając.

Lisa

Przypomniawszy sobie o herbacie stojącej na ławie chwyciła ją w obie ręce i wypiła od razu pół po przyłożeniu szklanki do ust. Odstawiła ją z powrotem na drewnianą ławę.

Annie

-Śloub aktualny-rzuciła niedbale chcąc zmienić temat. Własciwie sama nie wiedziałą czemu. Ot tak nagle przyszło jej to do głowy.

Lisa

- Naprawdę? To świetnie! - stwierdziła z promiennym uśmiechem. Ech... Ale zapewne spotka Jego. Życie jest nie fair... Westchnęła cicho, a przez głowę przyszła jej dobrze znana, raczej smutna melodia. - Mówiłam, że będzie dobrze. - dodała już ciszej z lekkim uśmiechem.