Dom zwariowanej

Alice

Trudno.. Może jeszcze jakiś będzie.. powiedziała z nadzieją w głosie. Jej mocną stroną było pozytywne myślenie.

/uciekam./

Elena

- Nie 'może' tylko 'na pewno' - odparła uśmiechając się kątem ust. - A poza tym najważniejsze jest, żeby być optymistą i wierzyć w siebie - dodała.

Gariss

Podszedł do drzwi. Zapukał. Chciał się zpoznać z kimś z okolicy więc czekał Cierpliwie pod drzwiami.

Alice

Fakt. uśmiechnęła się. Usłyszała dzwonek. Przepraszam. powiedziała i jak zwykle tanecznym krokiem podeszła do dzrwi i je otworzyła. Witam Pana Nowego! zaprasazam do środka. uśmiechnęła się i odsunęła od drzwi. Od razu zilustrowała go wzrokiem. Cóż, nadal nie potrafiła się wyzbyć tego odruchu od czasów gimnazjalnych, kiedy to była główną flirciarą w szkole. Przystojny był. Podobny do... no właśnie, do Garrusa. Na tę myśl posmutniała.

Gariss

Witam, Witam uśmiechnął się ale zdziwił sie na wrok nowo poznanej dziewczyny. Czy coś się stało?

Alice

Nie, nic, coś mi się przypomniało. powiedziała nadal ze smutkiem. Weszła do domu. Rozgość się, w pokoju siedz moja koleżanka, Elena. uśmiechnęła się. Chgcesz coś do picia, jedzenia? rzuciła wchodząc do przestronnej kuchni. Jej myśli błądziły. Może odpuścić sobie Garrusa? Najlepiej bedzie jak się podda, przeciez i tak nie zwycięży. Zagryzła wargi.

Gariss

Skorzystam z zaproszenia wszedł. Jego myśli zaczęły krążyć wokół Alice, podobała mu się. Witam drugą nowo poznaną zaśmał się i siadł na fotelu. Jeśli można prosić do kawę mocną puścił oczko do Alice

Alice

Po chwili przyniosła, bo akurat wodę miała zagrzaną. Jej myśli nadal błądziły. Może jakies ciastko? zapytała stawiając kawę na ławie i znów zawróciła do kuchni.

Elena

Wyrwała się z rozmyślań i spojrzała na chłopaka. Nawet nie zauważyła kiedy tutaj przyszedł. Ponieważ nie była zorientowana w temacie, wolała po prostu nic nie mówić. Patrzyła tylko to na chłopaka, to na Alice.

Gariss

Nie dzieki. ciągle wzrokem śledził Alice. Siadaj wreszcie z nami, a nie uciekasz do innych pokoi. uśmiechnął się.

Alice

Szła i syknęła. Cóż... przetrenowała się na sali. Jak zwykle cholerna kostka. Chwila. powiedziała cicho i poszła do szafki z lekami po jej ukochane przeciwbólowe. Łyknęła tabletke i trochę utykając przysiadła się do nich. Dobra, jestem,

Gariss

Co żeś za leki brała? Masz czerwone palce od powłoki na tabletce. był bardzo spostrzegawczy. Nie nawidził gdy ktoś się faszerował lekami.

Alice

E tam. Przeciwbólowe. powiedziała z pogardą. Co mu do tego? Cóż. Niektórzy są ciekawscy.

Gariss

Tak właśnie się zaczyna... Najpierw branie co sił przeciwbólowych a potem co? Psychotropowe? chciał ostrzec Alice.

Alice

Ja trochę mam o tym pojęcie. Jestem lekarzem. o tak, już jej podpadł.