Dom Mike'a 35/7

Mike

Odwzajemnił pocałunek spoglądając jej w oczy. Uśmiechnął się. Nie bój się on ci nic nie zrobi - powiedział.

Annie

-Bardziej się boję o Ciebie-westchnęła nadal go tuląc. jego silne mięśnie wydawały się jej takie kruche w obliczu zagrożenia. Wiedziała,że jest silny,ale bała się o niego.

Mike

A tam mi nic się nie stanie - zapewnił. Nawet gdyby to się w tego wyliże - dodął z uśmeichem.

Annie

Przesunęła dłońmi po jego torsie i jedną z nich przyłożyła mu do policzka.-Spojrzała mu głęboko w błękitne oczy.-Nigdy więcej nie trafisz do szpitala,od razu zabiorę Cię do domu-obiecała.

Mike

Wolałbym w nim zostać bylebyś mnie nie zostawiła jak ostatnio - palnął bez zastanowienia. No tak znowu nie pomyślał.

Annie

Spuściła wzrok i przygryzła wargę.Było jej głupio..bardzo głupio. Wiedziała,że gdyby nie pojechała do tego sierocinca nic by sie nie stało.

Mike

Przytulił ją. Przepraszam - powiedział. Nie powinien tego mówić, ale dopiero po chwili to do niego dotarło.

Annie

-Nic się nie stało-powiedziała spoglądając na niego z niewinnym usmiechem.-Zmienię pościel-powiedziala i zabrała się za to.

Mike

Ta to też ma zajęcia - pomyślał i podszedł do okna. Wpatrywał sie przez nie w przechodniów.

Annie

Sprawnie zmieniła pościel. Wygładziła łózko i brudne rzeczy wyniosła do prania. Westchnęła wracając z łazienki i wstawiając pranie-Sharon o Ciebie nie dbała, jak ją spotkam to jej wygarnę-mruknęła

Anastazja

To było jedyne miejsce, gdzie mogła się wypłakać. Miała na ramieniu, powieszoną wielką torbę ze swoimi rzeczami. Była sama. Podeszła do drzwi cała we łzach, podniosła rękę i zapukała symbolicznie trzy razy.

Mike

Spojrzał na nią. Ciekawe jak miała o niego dbac skoro byli razem jeden dzień. Ba oni nawet nie byli razem. Nie spotkasz - mruknął.

Anastazja

- Mike! - krzyknęła zanosząc się płaczem. Wytarła szybko łzy z policzków. tusz był cały rozmazany. Kucnęła opierając się o framugę drzwi, wyciągnęła z torby komórkę. zaczęła się nią bawić, a łzy na ekran zaczęły skapywać.

Annie

-Dobrze bo bym jej oczy wydrapała-powiedziała niewinnie.Podeszła do niego i przesunęła delikatnie dłonią po jego torsie hacząc o koszulke. Zatrzymała dłoń n szyi chłopaka , a drugą zaś położyła na jego karku.

Mike

Uśmeichnał się. Usłyszał pukanie. Oby to tylko nie był Noah - powiedział pochodząc do nich. Otworzył je. Spojrzał na dziewczynę. Ana co ci sie stało - zapytał.