Ławeczka

Annie

-A co ćwiczysz.?-spytała zciekawości. Co jak co cieszyło ją to , że dziewczynie się ułożyło.

Lisa

Musiała zapytać!
- Ogólnie to jakieś pomniejsze ćwiczenia jak biegi, siłownia, a tak co najważniejsze to kickboksing. - odpowiedziała mimo wszystko z zadowoleniem. Oczekiwała w niecierpliwości reakcji dziewczyny.

Annie

-Kickboksing.?-spytała. No cóz teraz wiedziała na pewno, że nie ma juz starej Nessie. Zdobyła się na uśmiech i spojrzała w niebo. Sama nie wiedziała, czemu dziewczyna nie ciągnie jej tak jak kiedyś.

Lisa

Westchnęła głucho. Wiedziała, że będzie to taka reakcja. Niestety starej Renesmee Cullen już nie ma, a jest teraz Lisa Scott. Ta, która zawsze się mimowolnie wyróżnia.

Annie

Wyciągnęła komórkę i sprawdziłą coś w kalendarzu._pora się ropzejrzeć, za sukienką...-westchnęła pod nosem. Niezależnie od daty ślubu musiała już zacząc szukać sukni slubnej. Na ostatnią chwilę było to niemożliwe.

Lisa

- Może Ci pomóc? - palnęła bez zastanowienia. Ty? Przecież ty się na tym nie znasz! - Nie znam się na tym co prawda... Ale sama też potrzebuje jakiejś sukienki. - wytłumaczyła szybko.

Annie

-Czemu nie-powiedziała wesoło-Przyda się ktoś do pomocy.-dodała. Alice ostatnio nie mogła złapać , ale chociaż materaił i krawcową mogły obskoczyć.

Lisa

- Tylko pamiętaj, uprzedzam: Nie znam się na sukienkach. - zastzregła kręcąc na boki głową z uśmiechem. - To dla mnie czarna magia.

Annie

Zaśmiała się chochliczo.-Spokojnie damy radę.-powiedziała i wstała. -Najpierw musimy znaleść materiał więc pójdziemy do krawcowej oglądać katalogi.-dodała.

Lisa

- Prowadź. - wzruszyła ramionami z lekkim uśmiechem i wstałą z miejsca. Popatrzyła na dziewczynę.

//Robisz temat czy jak? Bo nie wiem xP//

Sitong

Przykłusował i zarżał. Potem podszedł do Lisy i otarł się o nią.

Naxod

//Sitong Lisy i Annie już tutaj nie ma^^//

Sitong

//...//
Położył się.

10 wyrazów w jednym poście!
Naxod
Sorry, zapamiętam.

Annie

Po trzech dniach annie znów spotkała się w starym towarzystwie. Siedzieli w parku na ławce i głośno rozmawiali. Pili, palili, ale ona już nic nie ruszała. Trzymała tylko w dłoni butelkę i patrzyła w nią tępo. Nie miała makijażu, a ubrana była w stare wytarte jeansy i szary golf. Znajomi nie odzywali się na temat ostatnich wydarzeń ignorowali ją teraz mówiąc , że każdy to przechodził i to tylko kwestia przyzwyczajenia. Ona mimo wszystko była w głebi sobą. Nie mogła znieść mysli,że straciła gdzieś całe życie.

Mike

Przyszedł do parku. Zauważył dziewczynę. No tak znowu stare towarzystwo. Westchnął. Jak chce to niech robi co chce tylko niech potem nikt mu nie mówi, ze jak jest w szpitalu to ma się nią zająć. sama sie o to prosi.