Dom Mike'a 35/7

Mike

- Dzień dobry - odpowiedział z uśmiechem. - Jak ci się spało?- zapytał. Miał nadzieje, że nie miała już koszmarów. Chciał jakoś im zapobiec, ale nie wiedział jak.

Annie

-Doskonale-powiedziała odsłaniając swoje białe zęby w niwinnym uśmiechu i podsnoszać się na łokciu nawet nie okrywając nagiego ciała musnęła go pełna czułości w ciepłe wargi. Osunęła się kawałek by móc spojrzeć w bęłkit jego tęczówek-A Tobie.?-spytała po chwili z nadzieją,że nie zakłucała mu snu.

Mike

- Doskonale - powiedział z uśmiechem. Przysunął się do niej i pocałował ją namiętnie w usta. usiadł na łóżku i przyglądał się dziewczynie.

Annie

Po chwili i ona siedziała na łóżku tym razem nakrywając kołdra nagie piersi.Przecyliła na bok głowę i przyglądała mu się.-Moasz może ochotę na śniadanie.?-spytała z niewinnymi ognikami w oczach.

Mike

- Tak - odpowiedział. - Na co masz ochotę? - zapytał. Dzisiaj postanowił, że będą robili co tylko ona zapragnie. w najbliższych dniach bedą ciągle zajęci więc wolał jakoś spędzic wolne chwile za nią.

Annie

-Na Twoje kanapki-powiedziała uśmeichając się szerzej. W jej zielonych oczach pojawiły się małe chochliki. -Pomogę Ci-dodał dźwięcznie wysuwając się z łóżka i puszczając kołdrę. Stałą teraz na środku pokoju tak jak ją pan bóg stworzył, ale nie wstydziła się przed nim swego ciała. Szukała czegoś do ubrania, no powinna zrobić pranie.

Mike

On przyglądał się jej uważnie. Była najpiękniejszą dziewczyną jaką widział. Nie wiedział czemu była aż tak zakompleksiona. Westchnął po cichu i uśmiechnął się szeroko.

Annie

Ubrała zestawik bielizny który kiedyś dostała od Sam. Fuksjowy staniczek i majtki z czarną koronką. Wyglądała w tym naprawdę pociągająco. Odszukała jakiąś sukienkę i śliwkowe rajstopy. Ubrała się szybko i staneła przed nim w szarościach i fioletach z odrobiną czerni. Uśmeichnełą się niewinnie i splotła dłonia za plecami jak małe dziecko lekko się kołysząc. Odszukała bielizny dla chłopaka i chwyciwszy w dłoń grafitowe bokserki przycupnęła na łżóku wręczając mu je. Była tak przepełniopna miłością,że nie umiała nawet tego ukryć.

Mike

Wziął od niej bokserki i założył je. Uśmiechnięty wstał wcześniej łapiąc ją za rękę. Poszedł z nią do kuchni. Tam zaczął robić kanapki. Był zdania, że dziewczyna robi je o wiele lepsze.

Annie

ona w tym czasie zabrała się z aprzygotowywanie herbaty. Nasypała do obu szkalnek jaśminy i czekała na zagotowaną wodę.Uśmeichała się przy tym cały czas i tryskała nienanturalnym szczęściem. Gdy ujrzała w oknie sąsiednego bloku znajomą staruszkę pomachała do niej pogodnie.

Mike

Zrobione kanapki odstawił na stół. Podszedł do dziewczyny i przytulił ją od tyłu. Brodę oparł o jej ramię. - Znowu nas ogląda? - zapytał z uśmeichem. Spojrzał przed siebie. - Co ty taka szczęśliwa jesteś? - zadał kolejne pytanie. Dzisiaj dziewczyna była bardzo szczęśliwa. Sam nie wiedział czemu. Przecież nic nie zrobił. A może to z innego powodu. Westchnął po cichu i nadal wpatrywał się w sylwetkę staruszki w sąsiednim bloku.

Annie

-Bo Cię mam -powiedziała w tylko dla siebie znanym znaczeniu. Nie potrzebowała pierścionka choć brakowało go jej. Twraz wiedziała,że niezaleznie od niczego są razem i będą razem. Zsunęła dłonie na jego splecione na swym brzuchu. Obróciła lekko twarz i cmoknęła go w policzek. On sam był jak jej szczęście.

Mike

Pocałował ją delikatnie w usta. Jedną ręką wziął kanapkę i podsunął ją dziewczynie pod nos. - Smacznego - odezwał się z uśmiechem wymalowanym na ustach. - Co dzisiaj chcesz robić? - zapytał. Ten dzień należał do niej. Będzie mu brakowało tego obijania się z dziewczyną, ale w końcu kiedyś trzeba zacząć coś robić.

Annie

Posłusznie ugryzła kanapke. Jedzenie przy nim stało się przyjemnością i powoli wracała do siebie. Tak nawet było widać, ze przybrała nieco na wadze. Nie była już tylko wieszakiem na ubrania, zaczynała być kobietą.-Może pójdziemy gdzieś.-zaproponowała gdy już przegryzła kęs.-Chętnie poszłabym do kina, lub teatru. Tak dawno tam nie byliśmy-dodała ciszej upijając w przerwie herbaty i podsuwajuąc pod nos chłopakowi brzeg szklanki.

Mike

Wziął od niej szklankę i upił łyka. - Co tylko zechcesz - odpowiedział z uśmiechem. - A co chcesz robić wieczorem? - zapytał. Może pójdziemy do restauracji - zaproponował. Postanowił posłuchać swojego przyjaciela i oświadczyć się jej po raz kolejny. Tym razem tak jak to zawsze planował gdy był młodszy. Za pierwszym razem zrobił to zupełnie beznadziejnie. Kupił pierścionek i po wszystkim, a wiedział, że powinien kleknąć i zapytać się.