Dom Mike'a 35/7

Noah

Usiadł na krześle - Donathan. łagodnie mi wytłumaczył, że z Tobą się jeszcze policzy i nikomu nie da się zbliżyć do Annie, bo jest tylko jego... Ciesz się, oberwało mi się za Ciebie. - mruknął lekko osłabiony.

Mike

Cieszę się - powiedział. Miał jeszcze ochotę dodać, że Donathan miał u niego plusa, ale ugryzł się w język.

Noah

Zmarszczył brwi, przetarł wodą swoją twarz z krwi, spojrzał w lustro. Zrobił niewielki grymas - Ślad zostanie... - mruknął, nagle odezwało się jego ramię. - Masz coś do zatamowania? - zapytał obracając się do niego na pięcie.

Annie

-Mike..-jęknęła i wbiła mu paznokcie w ramie.Podeszła do Noaha i założyła mu opartrunek na ramię z delikatnością anioła. Spojrzała mu w oczy przepraszająco i podeszła do Mike. Pocałowała go w miejsce które miał teraz zaczerwienione. Przytuliła się do niego, bała się już nie na zarty.,

Noah

- Pytam się masz coś? - warknął w jego stronę zrzucając jakieś perfumy na podłogę, obawiał się że wybuchy emocji powróciły. Jego ręka zaczęła się trząść. Tak, niegdyś stracił wiele przyjaciół.

Mike

To bolało - mruknął. Spojrzał na chłopaka. Szkoda, że ja mu tego nie zrobiłem - pomyślał. No trudno nie lubił go i nic tego nie zmieni. Uspokój się - krzyknął.

Annie

-Noah-powiedziała stanowczo. Nadal była z lekka pijana , ale kontaktowała.-Chwyciła go za rękę.-Spokojnie.

[pees.czytajcie posty]

Noah

- Do jasnej cholery masz?! - wykrzyczał mu w twarz, odwrócił się ściskając dłoń w pięść. Zaczął dyszeć, złość go ponosiła, ale nie mógł tego wyładować przy Annie. A miał taką dużą ochotę coś rozwalić, zniszczyć.

Mike

*halo ona ci już to zatamowała*

Zamknij się - krzyknął. Miał mu ochotę poprawić, ale wiedział, że dziewczyna by się na niego wściekłą.

Noah

//Wybacz, nie kontaktuje o tej porze xDD//

Wyszedł z łazienki przygniatając chłopaka do ściany, krążył po salonie nie umiejąc się uspokoić. Złość była większa, nagle odruchem ręki zrzucił na ziemie wazon, który był najbliżej. Nie umiał już tego opanować.

Annie

-Noah do cholery-ryknęła na niego i pchneła go na sofe.-Co z Tobą-powiedziała nachylając się nad nim.

Mike

Złapał chłopaka i przycisnął go do ściany. Uspokój się albo wylecisz. Zrozumiałeś - zapytał poklepując go lekko po policzku.

Noah

- Nie da się tego nazwać, lekarze stwierdzili że to jakiś inny przypadek, pierwszy na świecie. Pojawiają się i znikają napady złości. - wyjawił, po czym dodał - Przy tym jeszcze drgawki rąk, czasem padaczka. - tak naprawdę tylko On wiedział o swojej chorobie.

Annie

Spojrzała na MIke'a i usiadła Noahowi na kolanach.-NIe ruszaj sie-powiedziała ciepło. Chwyciła do za dłoń i powoli przesuwała swoją dłonia po jego ręce.-Spokojnie.

Mike

Zawarczał pod nosem. Miał znowu ochotę wyjść z domu. Oparł się tylko o ścianę i przyglądał się im.