Gabinet szczepień?

Alice

Wredna suka. stwierdziła śmiejąc się. Paniczny strach przed doktorem? zapytała jej kucając.

Christy

Zaśmiała się kręcąc głową i spojrzała na wilczycę z rozbawieniem. Przypomniało jej się jak jej pies zdechł na padaczkę... (na prawde xd)

Wilczyca

Zdenerwowała się, gdyż nie lubiła jak tak ją nazywano. Wstała i patrzyła na Alice
-O ty.... Nie mów tak do mnie! Sama jesteś wredna i zwariowana! - szczekała. Wyszczerzyła kły.

Alice

Spojrzała na nią karcąco. Uspokój się inaczej będę zmuszona założyć Ci kaganiec. warknęła cicho.

Wilczyca

- Nie zrobisz tego! Nawet się do mnie nie zbliżaj! - warczała na Alice. Nie zwracała uwagi na Christy.

Alice

Podeszła do niej i pewnie załozyła jej kaganiec. Nie będzie się użerać. Dobra, teraz możesz się nią dokładnie zająć. zasmiała się.

Wilczyca

Próbowała się uwolnić od kagańca i jej się udało, bo był za duży. Rzuciła kaganiec na ziemię i nie dała do siebie podejść. Wystawiła kły, zjeżyła sierść, warczała i ustawiła się w pozycji do obrony i ewentualnie ataku.

Alice

Myk z przeszlości. Zaszła ją od tyłu i naskoczyła. Zamknęła pysk. Przestań. warknęła. Tak, jednak kilka lat wśród agresywnych schroniskowych psów coś dał. Tym razem wilk jej się nie wymknie.

Wilczyca

Poczęła się turlać po ziemi. Zdenerwowała się tym razem do szczytu możliwości. W jej oczach pojawił się ogień. Ugryzła Alice w rękę i cofnęła się do rogu ściany, żeby jej nie zaszła od tyłu.

Christy

- Wilczyca spokój! - wrzasnęła. - Nic Ci nie jest? - zapytała podchodząc do Alice. Nie wyglądało to poważnie, ale pozory mogą mylić. Rzuciła wściekłe spojrzenie suce. - Może znowu policje, hm? - warknęła. Jakby co była przygotowana i miała zastrzyki usypiające. xd

Wilczyca

Wilczyca nadal była gotowa do ataku
-To ona zaczęła. To ona.... - szczekała i ukryła się za Christy. Po chwili wybiegła i usiadła za drzwiami. Łzy jej poleciały.

//Cios poniżej pasa. Dlaczego każdy takie mi zadaje?//

Alice

[bo jesteś niegrzeczna ;p]
Nie, spoko. Bywało gorzej. zasmiała się. Wyszła z gabinetu i tym razem wzięła wilka na smycz z kagańcem i wpakowała ją do kennelu. Nie było wyjścia. Wilk musiał siedzieć w klatce, sam jej nie otworzy. Mogę sobie ten konnel pożyczyć? zapytała spokojnie.

Wilczyca

Nie miała siły, aby cokolwiek zrobić. Płakała. Oparła się o klatkę plecami, po czym położyła się trzymając łeb między łapami. Po chwili już było w klatce mokro. W końcu i mokry był gabinet. Podniosła łeb i uderzyła nim o klatkę.

Alice

Christy, sorki za kłopot, ale chyba ją przytaszczę do domu. Zjawię się póxniej, bez niej. powiedziała patrząc na dziewczynę. Wzięła klatkę i zamówiła taksówkę. Po chwili pojechała.

Christy

- Tak, tak pewnie. Raczej nic Jej nie będzie. Do zobaczenia. - przytuliła Alice na pożegnanie. Przykucnęła do klatki. - Do zobaczenia. - pożegnała się z Wilczycą.